Śmierć jest tym dzbanuszkiem z ręcznie malowanymi kwiatami, który znajdziesz w każdym domu i którego nikt nigdy nie zauważa.
Śmierć jest tym niewielkim stworzeniem, co właśnie przecięło patio i o którym złudzenie jest lekkie jak oddech, mówi nam, że jest to zwykły domowy kot, kot który właśnie przeciął ci drogę i którego już nigdy nie ujrzysz.
Śmierć jest tym przyjacielem, którego widzisz na rodzinnych fotografiach, stojącym dyskretnie na uboczu i którego dzisiaj już nikt nie potrafi rozpoznać.
Śmierć we końcu jest tą plamą na murze, którą pewnego wieczoru oglądaliśmy z bezwiednym uczuciem lęku.
(Eliseo Diego)
Tytuł w pełni oddaje treść. Mój dystans do siebie samej i otoczenia (a czasem drastyczny brak tego dystansu) ujęty w krótkie formy, wzbogacony ponadto o wiersze i cytaty. Oraz przepisy na ciasteczka ;-)
26 sierpnia, 2006
20 sierpnia, 2006
15 sierpnia, 2006
Napisała Agnieszka Osiecka, zaspiewała Edyta Geppert...
Że nie dałaś mi mamo zielonookich snów.
Nie, nie żałuję.
Że nie znałam klejnotów ni koronkowych słów.
Nie żałuję.
Że nie mówiłaś mi, jak szczęście kraść spod lady,
i nie uczyłaś mnie życiowej maskarady.
Pieszczoty szarej tych umęczonych dni, nie żal mi,
nie żal mi.
Nie, nie żałuję.
Przeciwnie, bardzo ci dziękuję, kochana,
żeś mi odejść pozwoliła, po to, bym żyła tak jak żyłam.
Że nie dałeś mi szczęścia, pierścionka ani psa.
Nie żałuję.
Że nie dzwonisz po nocach: kochanie, tak to ja.
Nie żałuję.
Że nie załatwisz mi posady sekretarki,
i że nie noszę twojej szarej marynarki.
Że patrzysz na mnie jak teatralny widz,
to nic, to nic.
Nie, nie żałuję.
Przeciwnie, bardzo ci dziękuję, kochanie,
za to, że jesteś królem karo,
że jesteś zbrodnią mą i karą.
Że w tym kraju przeżyłam tych parę trudnych lat.
Nie żałuję.
Że na koniec się dowiem: ot, tak się toczy świat.
Nie żałuję.
Że nie załatwią mi urlopu od pogardy,
i że nie zwrócą mi uśmiechu jak kokardy.
Pieszczoty szarej tych udręczonych dni,
nie żal mi, nie żal mi.
Nie, nie żałuję.
Przeciwnie, bardzo ci dziękuję, mój kraju,
za jakiś czwartek, jakiś piątek, jakiś wtorek,
i za nadziei cały worek.
Nie, nie żałuję.
Przeciwnie, bardzo ci dziękuję,
za to, że jesteś moim krajem,
że jesteś piekłem mym i rajem.
Nie żałuję.
Nie żałuję.
Nie żałuję.
Że nie dałaś mi mamo zielonookich snów.
Nie, nie żałuję.
Że nie znałam klejnotów ni koronkowych słów.
Nie żałuję.
Że nie mówiłaś mi, jak szczęście kraść spod lady,
i nie uczyłaś mnie życiowej maskarady.
Pieszczoty szarej tych umęczonych dni, nie żal mi,
nie żal mi.
Nie, nie żałuję.
Przeciwnie, bardzo ci dziękuję, kochana,
żeś mi odejść pozwoliła, po to, bym żyła tak jak żyłam.
Że nie dałeś mi szczęścia, pierścionka ani psa.
Nie żałuję.
Że nie dzwonisz po nocach: kochanie, tak to ja.
Nie żałuję.
Że nie załatwisz mi posady sekretarki,
i że nie noszę twojej szarej marynarki.
Że patrzysz na mnie jak teatralny widz,
to nic, to nic.
Nie, nie żałuję.
Przeciwnie, bardzo ci dziękuję, kochanie,
za to, że jesteś królem karo,
że jesteś zbrodnią mą i karą.
Że w tym kraju przeżyłam tych parę trudnych lat.
Nie żałuję.
Że na koniec się dowiem: ot, tak się toczy świat.
Nie żałuję.
Że nie załatwią mi urlopu od pogardy,
i że nie zwrócą mi uśmiechu jak kokardy.
Pieszczoty szarej tych udręczonych dni,
nie żal mi, nie żal mi.
Nie, nie żałuję.
Przeciwnie, bardzo ci dziękuję, mój kraju,
za jakiś czwartek, jakiś piątek, jakiś wtorek,
i za nadziei cały worek.
Nie, nie żałuję.
Przeciwnie, bardzo ci dziękuję,
za to, że jesteś moim krajem,
że jesteś piekłem mym i rajem.
Nie żałuję.
Nie żałuję.
Nie żałuję.
13 sierpnia, 2006
Tym razem William Blake i "Wróżby niewinności":
Dla radowania się i bólu
Człowiek urodził się na ziemi.
Jeśli to rozumiemy dobrze,
Bezpiecznie przez ten świat idziemy.
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Każdego ranka, każdej nocy
Dla szczęśliwości ktoś się rodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.
Dla radowania się i bólu
Człowiek urodził się na ziemi.
Jeśli to rozumiemy dobrze,
Bezpiecznie przez ten świat idziemy.
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Każdego ranka, każdej nocy
Dla szczęśliwości ktoś się rodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.
09 sierpnia, 2006
Wiersz Antoniego Pawlaka "Zmęczona ziemia" przeczytany pewien czas temu i cały czas siedzący mi w głowie:
nie opowiadaj mi o słowiańskiej duszy
polskości od pokoleń i czystości rasy
przez tę ziemię przez setki lat
w stukocie końskich kopyt
i szumie gąsienic
przewalały się obce wojska
paląc miasta i ognie przy drogach
a nasze przerażone babki
rozkładały przed nimi nogi
w nadziei na uratowanie dobytku i życia
przez tę ziemię przez setki lat
przemieszczały się tabory kupców
o dziwnym języku i obyczajach
a nasze chciwe babki
rozkładały przed nimi nogi by zdobyć
chusteczkę biżuterię pachnidła
i tylko czasem przerażony ptak
zerwał się z szuwarów do lotu
gdy kobiety z krzykiem rodziły dzieci
tak niepodobne do mężów
nie opowiadaj mi o słowiańskiej duszy
polskości od pokoleń i czystości rasy
przez tę ziemię przez setki lat
w stukocie końskich kopyt
i szumie gąsienic
przewalały się obce wojska
paląc miasta i ognie przy drogach
a nasze przerażone babki
rozkładały przed nimi nogi
w nadziei na uratowanie dobytku i życia
przez tę ziemię przez setki lat
przemieszczały się tabory kupców
o dziwnym języku i obyczajach
a nasze chciwe babki
rozkładały przed nimi nogi by zdobyć
chusteczkę biżuterię pachnidła
i tylko czasem przerażony ptak
zerwał się z szuwarów do lotu
gdy kobiety z krzykiem rodziły dzieci
tak niepodobne do mężów
06 sierpnia, 2006
Subskrybuj:
Posty (Atom)