11 grudnia, 2006

Coś irlandzkiego i anonimowego, w tłumaczeniu Ernesta Brylla i Małgorzaty Goraj.

Burza doliny rozrywa
Zima gna hałaśliwa
Ciska oszczepem świetlistym
Ponad przypływem pienistym.

Gdy wieją wiatrowie wschodni
Ocean się pasie łagodny
W sen się układa głęboki
Odpływa w ciche zatoki

Gdy wieją wiatrowie z północy
Morze się dźwiga w swej mocy
I jak pies goni warczące
Daleko, na świata końce

Gdy wieją wiatrowie z zachodu
To fala musi wędrować
Gdzie słońca drzewo czerwone
W ocean jest zanurzone

Gdy wieją z południa wiatrowie
Morze obraca się w sobie
Mielizny Skiddu zamąca
O szczyt Calandetu potrąca
I bije Limerick jak gromem
Po ustach szarozielonych

Ocean dźwiga sie w brzegach
Fala jak potop wylewa
Okręty nie wieją żaglami
Za trudna droga to dla nich

Przeciwko fali głębokiej
Bronia się jeszcze zatoki
Lecz zima od brzegów szkockich
Gna morze oszczepem mrocznym

Brak komentarzy: