03 kwietnia, 2008

Castrum Vindobona....

...a obecnie po prostu Wiedeń, gród leśnego strumienia.
Miasto w którym umarł Marek Aureliusz.

Musiał być to niezwykle sympatyczny człowiek- sądząc z jego zapisków oraz tego co przekazują kroniki. Czytaliśmy dawno temu na języku polskim opis jego konnego pomnika.

Nie w tej postawie świeci w starym Rzymie
Kochanek ludów, ów Marek Aureli,

Który tam naprzód rozsławił swe imię,

Że wygnał szpiegów i donosicieli:

A kiedy zdzierców domowych poskromił,
Gdy nad brzegami Renu i Paktolu
Hordy najezdców barbarzyńskich zgromił,

Do spokojnego wraca Kapitolu.
Piękne, szlachetne, łagodne ma czoło,

Na czole błyszczy myśl o szczęściu państwa;

Rękę poważnie wzniósł, jak gdyby wkoło

Miał błogosławić tłum swego poddaństwa,

A drugą rękę opuścił na wodze,

Rumaka swego zapędy ukraca.

Zgadniesz, że mnogi lud tam stał na drodze
I krzyczał: „Cesarz, ojciec nasz powraca!”

Cesarz chciał z wolna jechać między tłokiem,
Wszystkich ojcowskim udarować okiem.

Koń wzdyma grzywę, żarem z oczu świeci,

Lecz zna, że wiezie najmilszego z gości,
Że wiezie ojca milijonom dzieci,
I sam hamuje ogień swej żywości;

Dzieci przyjść blisko, ojca widzieć mogą.

Koń równym krokiem, równą stąpa drogą:
Zgadniesz, że dojdzie do nieśmiertelności!


Kilka linijek wyżej znajdował się opis innego pomnika w innym mieście- które koniecznie chcę zobaczyć:

Pierwszemu z carów, co te zrobił cuda,
Druga carowa pamiętnik stawiała
.
Już car odlany w kształcie wielkoluda

Siadł na brązowym grzbiecie bucefała
miejsca czekał, gdzie by wjechał konno.

Lecz Piotr na własnej ziemi stać nie może.

W ojczyźnie jemu nie dosyć przestronno,
Po grunt dla niego posłano za morze.
Posłano wyrwać z finlandzkich nadbrzeży
Wzgórek granitu; ten na Pani słowo

Płynie po morzu i po lądzie bieży,

I w mieście pada na wznak przed carową
Już wzgórek gotów; leci car miedziany,
Car knutowładny w todze Rzymianina,
Wskakuje rumak na granitu ściany,

Staje na brzegu i w górę się wspina.
(...)

Car Piotr wypuścił rumakowi wodze,

Widać, że leciał tratując po drodze,

Od razu wskoczył aż na sam brzeg skały.

Już koń szalony wzniósł w górę kopyta,

Car go nie trzyma, koń wędzidłem zgrzyta,

Zgadniesz, że spadnie i pryśnie w kawały.

Od wieku stoi, skacze, lecz nie spada,

Jako lecąca z granitów kaskada,

Gdy ścięta mrozem nad przepaścią zwiśnie



Ale wróćmy do Wiednia.
Miasto gdzie szukał natchnienia T.S. Garp (odnalazła je tam Jenny Fields). Zawsze będą dla mnie wyglądać jak Robin Williams w kraciastej marynarce i Glenn Close w pielęgniarskim uniformie.


Najłatwiej opisać je mówiąc że to taki większy i czystszy Kraków. Tylko że ludzie bardziej uprzejmi, mówiący językiem podobnym do śpiewu. Tylko że bezpieczniej.
Galicja przesiąknięta jest sentymentem do "Widnia", CK Austrii, oraz Franca Jozefa z przyczyn niejasnych dla mieszkańców innych regionów Polski.

Jest jeszcze oglądana w dzieciństwie "Rodzina Straussów", piękna Sissi wędrująca po Alpach, tort Sachera, kawusia po wiedeńsku, diabelskie koło na Praterze i tysiące innych wspomnień.





Jest też wiersz Lorki o wiedeńskim walcu, śpiewany przez Leonarda Cohena i Annę Szałapak...

Znieruchomiał wiatr,
w górze słońce ,w dole jak drżące wodorosty
- topole i moje serce drżące.
Znieruchomiał wiatr,
popołudnie bez ptaków o piątej.
W Wiedniu jest dziesięć dziewcząt
ich głosy na śmierć brzmią zewsząd
i jest las wypchanych gołębi, są chłodnych poranków fragmenty,
jest salon z tysiącem balkonów.
Ten walc, ten walc, walc koniak, walc śmierć, walc sen,
co w morzu zanurza swój tren.
Ja kocham cię, kocham cię, kocham
w melancholijnych zatokach,
na ciemnym strychu irysów,
i w naszym łożu z księżyca,
pośród martwych książek i myśli,
w tańcu który żółwiowi się przyśnił.
Weź ten walc, co w ramionach mi zgasł,
weź ten walc, co w ramionach mi zgasł
W Wiedniu zatańczę z tobą przebrana w domino
z głową, na twarzy żonkili,
spójrz kwitną hiacyntem moje brzegi,
w me uda niech wpłynie twe ujście wezbrane,
a dusza w albumach i liliach zostanie,
na śladach mych kroków i ciemnych fal,
co rzucić ci umie to moje kochanie…staruszek walc.
Weź ten walc, co w ramionach mi zgasł,
weź ten walc, co w ramionach mi zgasł.

1 komentarz:

Maciej Gnyszka pisze...

zjadłbym coś po tych fotkach... :) Ukłony, Szanownej Autorce!