Widzenie IV- Jerzy Zagórski
Święty Ryszardzie grzeszniku, pomódl sie za nami,
Pan Bóg drugiego grudnia płakał rzewnymi łzami.
Psy ujadały na kuli. Na śniegu skrzypliwej bieli
pełnia o dwa dni cichła. Jeżył się: przysuń ten kielich.
Synu w największą pełnię znaczony złocistym krzyżem,
pochyl mi do warg wino i ocet któryś mi przyrzekł.
Synu zrodzony we śnie, spójrz litościwie na ojca,
postaw na zrębie świątyni, wprowadź z tego ogrójca.
Postaw na wielkiej górze tak wielkiej jak ta, z której spadł
mój najczujniejszy opiekun przed tysiącami lat.
I z tego szczytu wielkiego, na który Ciebie prowadzę,
ukaż mi kraje odległe, rozkosz, bogactwo i władzę.
Rzeki, monarchie, świątynie niech zawirują u nóg
w pochodzie narastającym, furkocie powrotnych dróg.
Do ust mi przytul księżniczki i oczy napełń łaknące
mlekiem, pokarmem i miodem, którego już nie odtrącę.
Nie pójdę już do Jordanu, w pokorze powiedział Pan,
Jordan wypłynął ze mnie. W Jordanie utopił się Jan.
Jordan wystąpi z brzegów. Potem opadnie para:
Aryjczyk pan nad Żydami w potrójnej koronie Cezara.
Duch Święty drugiego grudnia drżał, pocił się, płakał, jeżył
i błagał raz jeszcze złego, by władzę jego rozszerzył.
A litościwy szatan skrzydłem otoczył mu skroń
i wyjął z sakwy przepaskę, jedzenie, napój i broń.
Grzmiały w powietrzu trąby i kule biegły naprzeciw
gdy Bóg do kolan szatana przypadł raz trzeci.
A szatan zaśpiewał zwycięsko spowity ciemnymi chmurami,
święty Ryszardzie grzeszniku, przestań się modlić za nami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz