24 sierpnia, 2009

-Wciąż pada śnieg- powiedział Kłapouchy posępnie.
-A tak, pada.
-I mróz bierze.
-Naprawdę?
-Tak- rzekł Kłapouchy. -Jednakże- ciągnął, rozpogadzając się trochę- nie mieliśmy ostatnio trzęsienia ziemii.

-O, ja się bardzo cieszę- powiedział Puchatek.
-Niektórzy mogą- rzekł ponuro Kłapouchy.

-Dzień dobry, mały Prosiaczku! Jeśli ten dzień godzi się nazwać dniem dobrym, o czym wątpię- dodał. -Ale mniejsza o to.

14 sierpnia, 2009

Mężczyźni w sytuacji kryzysowej

Na drodze między Siemianowicami a Piekarami Śląskim w środku nocy zepsuł się autobus. Dookoła rozciągały się jedynie pola kapusty. Najbliższe ludzkie osady znajdowały się kilka kilometrów dalej. Operatorzy sieci komórkowych solidarnie wyłączyli sieci w ramach bojkotu zarządzeń Unii Europejskiej. Nie przejeżdżał żaden samochód - kierowcy zrażeni zarazą drogowo-remontową porzucili swoje krążowniki szos, przerzucili się na rowery i motorynki. Żywego ducha - ni hu hu.

Z zepsutego autobusu wysypali się pasażerowie. Traf chciał, że sami mężczyźni jadący na pielgrzymkę mężczyzn do bazyliki piekarskiej. 

Kierowca: Stoimy. 

Wszyscy pokiwali głowami na znak, że się zgadza.Stoją. 

Kierowca: Trzeba coś zrobić. 

Wszyscy pokiwali głowami. Tak, trzeba coś zrobić. 

Robotnik budowlany: Na pych go, panowie, na pych! Jak się zaprzemy, jak popchniemy, to na bank odpali. Tu jest z górki, prościuteńko pójdzie, bo to na pewno akumulator. Jak się zaprzemy, jak popchniemy, to zatrybi i pojedziem dalej. 

Naukowiec: Bardzo przepraszam, szanowny kolego z niższych warstw społecznych, ale twoja teoria nie opiera się na żadnych wiarygodnych przesłankach. I ta, pożal się, Boże!, metodologia! Zanim dokonamy jakiś realnych działań, należy postawić i zweryfikować szereg równorzędnych hipotez na temat przyczyn zgaśnięcia silnika, następnie dokonać wnikliwej i rzetelnej analizy wszystkich części pojazdu, wyizolować część zepsutą i dopiero dysponując powyższymi danymi - dokonać celowej i uwiarygodnionej badaniami naprawy. 

Konstruktor: Pierdoły archangielskie, co wy pleciecie za androny! Zamiast ten złom naprawiać, tym bardziej, że nie wiemy, w którym miejscu szukać, rozbierzmy pojazd na części i zbudujmy inny, działający środek lokomocji. Gdyby ludzie myśleli kreatywnie, nasz świat wyglądałby zupełnie inaczej! A tak się skąpi pieniędzy na innowacyjne konstrukcje, ładuje się niepotrzebnie grube miliony w niedochodową budżetówkę i potem się człowiek budzi z ręką w kapuście.

Filolog: Wypraszam sobie, patafianie nieogolony! Co nam po jakiś kretyńskich, cudacznych pomysłach z jarmarcznej budy, jaką tworzy pańska głowa? Lepsze są sprawdzone rozwiązania. Gdybyśmy mieli odpowiednią książkę, gdzie czarno na białym pisze, co należy robić w takich sytuacjach, wystarczyłoby otworzyć, przeczytać, zastosować. Ale jak naród książek nie lubi, to potem takie są konsekwencje, moje trytonie tutki. 

Filozof: Milcz, prostytutki synu! Przez te wasze książki głupie ludziom się wcale lepiej nie dzieje. Najważniejsza jest myśl, idea! Ona potrafi zharmonizować postrzeganie rzeczywistości, o ile w ogóle jesteśmy w stanie ją postrzegać. Na moje oko w naszej sytuacji nic się nie zmieniło. Już Zenon z Elei udowodnił, że ruch tak naprawdę nie istnieje. A skoro tak, to nasze stanie tutaj jest stanem naturalnym. Zamiast rozmyślać o abstrakcjach, jak się stąd wydostać, pogrążmy się w rzeczowej dyspucie nad paradoksami Zenona...

Ksiądz: Proszę drogiej wycieczki! Proszę zaniechać tych sporów czysto teoretycznych i spokojnie na pośladkach usiąść, całą wiarę położyć w Panu. Skoro nas wpakował w ten kapuściany obornik, to tą samą ręką nas z niego wyciągnie. Niech się dzieje wola nieba, jej się zawsze słuchać trzeba. Mam tutaj piękne modlitewniki, po bardzo promocyjnej cenie. Mogę wam psalmy pośpiewać, bo przypadkiem zabrałem gitarę ze sobą.

Menadżer: Ta cała sytuacja tutaj jest absolutnie i niedopuszczalnie niedorzeczna. Nasz kluczowy problem wynika stąd, że brakuje nam odpowiedniej organizacji, sprawnego zarządzania. Musimy wybrać kierownika projektu, który będzie dowodził wydostawaniem się z pola kapusty. Oczywiście, należy wybrać kogoś o najlepszych preferencjach do zarządzania zasobami ludzkimi. Następnie kierownik projektu musi dokonać obsadzenia stanowisk. Wyznaczyć głównego planistę, wykonawców, zastępcę, sekretarza... Dopiero po uporządkowaniu naszej struktury można w ogóle myśleć o wydostaniu się stąd! 

Matematyk: Słusznie, skubany, prawi! Ja mogę zostać planistą. Mój plan jest taki, że pozbieracie mi parametry terenu, w jakim się znajdujemy, wyrysuję dwuwymiarowy układ współrzędnych i wyznaczę najkrótszą drogę, jaką należy przebyć, aby dostać się do jakiejkolwiek ludzkiej osady. 

Prawnik: Niestety, ja nie będę brał udziału w tej dyskusji. U mnie porada prawna kosztuje stówę ze godzinę.

Polityk: Oto, do czego przyszło politykom w tym kraju! Obcinają nam dotacje na benzynę, zakazują jeździć sejmowymi limuzynami, a później demokratycznie wybrana władza musi się kisić w otoczeniu głąbów, także kapusty! Rodacy! Czy o taką Polskę walczyliście? Czy obalając komunizm własnymi rękami trzydzieści lat temu, działając w Solidarności - spodziewaliście się, że utkniecie w takim miejscu jak to z powodu złomu? Musimy to zmienić! Yes, we can! Obiecuję, że jeśli poprzecie moją kandydaturę na prezydenta, dam wszystkim talony na nowe samochody, prosto z salonu! 

Informatyk: Posługujecie się jakimiś strasznymi metodami pracy. A może autobus trzeba naprawiać jak komputer?

Tłum: ???

Informatyk: Trzeba do autobusu wsiąść i wysiąść. 

Tłum: A jak ta metoda cię zawodzi?

Informatyk: To wtedy pali się papierosy i pije piwo. Całą procedurę - powtórzyć. 

Tłum: Skąd piwo?

Informatyk: 10 kilometrów dalej jest stacja benzynowa.

Świat zastał dzielną kompanię w polu kapusty, zadowoloną z życia i świata. Odkąd delegaci wrócili z nabojem chmielowym, wszyscy wpadli w szampański nastrój, który potęgowały kolejne puszki piwa. Po raz kolejny rozwiązali problem nie do przejścia.

01 sierpnia, 2009




"Toaleta Wenus" Rubensa przedstawia nagą damę, które anatomia dowodzi, iż ród męski scherlał i zwątlał od tamtych czasów, oraz że stropy domów są cieńsze, każdego z nas bowiem to ciało zmiażdżyłoby na placek i runęłoby z piętra do piwnicy, wraz ze strzępami łoża.

(W. Łysiak)