27 września, 2009


Pieśń I Jana Kochanowskiego

Pewienem tego, a nic się nie mylę,
Że bądź za długą, bądź za krótką chwilę, 
Albo w okręcie całym doniesiony, 
Albo na desce biednej przypławiony 
Będę jednak u brzegu, 
Gdzie dalej nie masz biegu.
Lecz odpoczynek i sen nieprzespany, 
Tak panom, jako chudym zgotowany. 

Ale na świecie kto tak głupi żywie, 
Żeby nie pragnął przejechać szczęśliwie
Dróg niebezpiecznych, a uść niepogody 
I szturmów srogich krom swej znacznej szkody? 
Lecz tylko że pragniemy, 
Ale nie rozumiemy, 
Czego się trzymać, jako się sprawować, 
Żeby nie przyszło na koniec żałować.

A chytre morze, ile znakomitych, 
Tyle pod wodą żywi skał zakrytych. 
Tu siedzi złotem Cześć koronowana, 
Tu lekkim piórem Sława przyodziana, 
Tu Chciwość nieszczęśliwa
Zbiera, a nie używa; 
Tu luba Rozkosz i Zbytek wyrzutny, 
Pod nimi Nędza prędka i Żal smutny. 

Tamże i Krzywda, i Zazdrość przeklęta, 
Przed którą biada zawżdy Cnota święta. 
Więc jeśli człowiek jedne skałę minie, 
Wnet na to miejsce na inszą napłynie, 
Tak iż snać namędrszemu
Trudno pogodzić temu, 
Aby przynamniej więznąć albo zbłędzić 
Nie miał, chyba gdy kogo Pan chce rzędzić. 

Wodzu prawdziwy i Wieczna Światłości, 
Uskrom z łaski swej morskie nawałności, 
A podnieś ogień portu zbawiennego, 
Na który patrząc moglibyśmy tego 
Morza chytrego zdrady 
Przebyć bez wszelkiej wady, 
A odpoczynąć po tym żeglowaniu
W długim pokoju i bezpiecznym spaniu.

12 września, 2009

"Mandalay" Rudyard Kipling


Przed pagodą starą w Moulmein, tam gdzie morza senny brzeg,
Birmańska siedzi dziewczyna i wiem, że wspomina mnie;
Bo świątynny dzwon przyzywa, gdy wiatr w palm korony dmie:
Wróć tu, wróć, żołnierzu z Anglii, wróć tu, wróć do Mandalay!
Wróć tu, wróć do Mandalay,
Gdzie flotylli dawnej cień;
Czy nie słyszysz szmeru wioseł od Rangoon po Mandalay?
Na szlaku do Mandalay
Latająca ryba mknie,
A świt wybucha jak burza sponad Chin i niebo tnie!

Jej spódnica była żółta i zielony czepek jej,
Imię miała Supi-jo-lat jak królowa Tihibei.
Pierwszy raz ją zobaczyłem, gdy kurzyła faję białą,
Chrześcijańskie pocałunki marnując na bożka ciało:
Plugawe, gliniane cudo.
Zwane wielkim bogiem Buddą.
Dużo dbała o te bogi, gdy całowałem jej nogi!
Na szlaku do Mandalay......

Gdy mgła wstała z pól ryżowych, a słońce wschodziło wolno,
Wyjmowała swoje banjo i śpiewała Kulla-lo-lo
Z policzkiem na mym policzku i ręką na mym ramieniu
Spoglądała na parowce i hathis z pniami w strumieniu.
Słonie ciągną pnie na złoże
W śliskim, szlamistym bajorze,
Gdzie cisza wisi tak ciężko, że człowiek mówić nie może.
Na szlaku do Mandalay.....

Ale to już odpłynęło, dawno minął już ten dzień;
Nie kursują autobusy z banku aż do Mandalay.
Tu w Londynie wiem, co znaczy tam przesłużyć dziesięć lat;
Kiedy raz cię wschód zawoła, na nic później cały świat
Na nic później cały świat;
Czosnek pachnie tam jak kwiat
Jest słońce, palmy, a w górze głos świątynnych dzwonów gra
Na szlaku do Mandalay....

Chory jestem od zdzierania zelówek o twardy bruk,
A przeklęta słota Anglii budzi febrę, zwala z nóg.
Choć od Chelsea aż do Strandu, kucht tuziny za mną gnają
I gadają o miłości, ale o czym to gadają?
Sine, krowie pyski mają.
Boże, o czym to gadają?
Mam smuklejszą, słodszą pannę w piękniejszym, zieleńszym kraju;
Na szlaku do Mandalay....

Płynąć chcę na wschód, za Suez, gdzie jest dobrem każde zło,
Gdzie przykazań brak dziesięciu i pić można, aż po dno.
Bo świątynny dzwon przyzywa i tam tylko być już chcę :
Przed świątynią starą w Moulmein, tam gdzie morza senny brzeg.
Na szlaku do Mandalay
Gdzie flotylli dawnych cień,
Nasi chorzy tam leżeli, gdyśmy szli na Mandalay!
Na szlaku do Mandalay
Latająca ryba mknie,
A świt wybucha jak burza sponad Chin i niebo tnie!