05 maja, 2013

Obok miejsca, gdzie siedzieli, alkowa tworzyła małą kapliczkę Naszej Pani z Myriny, jak tu
nazywano  boginię  matkę.  

Pogodna,  otulona  w błękit  figurka  z polewanej  gliny  uśmiechała  się łaskawie  do  pyzatego  dziecięcia  Dzagreusa  u swoich  stóp  –  jego,  któremu  przeznaczono zginąć marnie  dla  dobra  ludzi  –  a z tyłu  wznosił  się  nieozdobny,  przysadzisty  krzyż  wykuty  z białego marmuru,  z podwójnym  wgłębieniem  w podstawie  przeznaczonym  na  drobne  datki  z owoców i orzechów.  
Hypsipyle  posypała  stół,  na  którym  stał  posążek,  warstwą  morskiego  piasku i muszelek,  a w kosztownych  srebrnych  wazach  po  obu  stronach  krzyża  jaśniały  wonne  lilie, ulubione  kwiaty  bogini.  
Tylko  mały,  nakrapiany  wąż,  którego  trzymała  w lewej  dłoni,  i srebrny księżyc  zawieszony  na  piersi  przypominały  wyznawcom  o jej ciemniejszych  stronach.  Diadem miała z gwiazd.
(Robert Graves)

http://www.thaliatook.com

Brak komentarzy: