nazywano boginię matkę.
Pogodna, otulona w błękit figurka z polewanej gliny uśmiechała się łaskawie do pyzatego dziecięcia Dzagreusa u swoich stóp – jego, któremu przeznaczono zginąć marnie dla dobra ludzi – a z tyłu wznosił się nieozdobny, przysadzisty krzyż wykuty z białego marmuru, z podwójnym wgłębieniem w podstawie przeznaczonym na drobne datki z owoców i orzechów.
Hypsipyle posypała stół, na którym stał posążek, warstwą morskiego piasku i muszelek, a w kosztownych srebrnych wazach po obu stronach krzyża jaśniały wonne lilie, ulubione kwiaty bogini.
Tylko mały, nakrapiany wąż, którego trzymała w lewej dłoni, i srebrny księżyc zawieszony na piersi przypominały wyznawcom o jej ciemniejszych stronach. Diadem miała z gwiazd.
(Robert Graves)
http://www.thaliatook.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz