30 lipca, 2006

Najpiękniejszy na swiecie erotyk. Nowe, rewelacyjne tłumaczenie Drozdowskiego. Słowa, w których można się zakochać.

Początek brzmi tak:

Całuj mnie, najmilejszy; wargi masz jak wino,
jak wino mnie odurza smak twojej miłości.
Samo imię twe pachnie łakomym dziewczynom
wonnym olejkiem — sługą ich piękności.
Weź mnie wreszcie, wbiegnijmy na twoje komnaty,
daj się sobą nacieszyć i weselić społu:
pijąc miłość piłabym bez tchu, do zatraty —
potężniejszego nie zaznam żywiołu.

Powiedają, żem ciemna — córki Jeruzalem,
jak namioty Kedaru, jak tkanina salmy.
Ogorzałam od słońca, wszakoż się nie żalę:
nad gniewem braci mojej raczej się użalmy,
że mi winnic kazali strzec w tej okolicy
choć własnej nie zdołałam uchronić winnicy —
podobna do samotnej na pustyni palmy.
Ty, ze szczerej któregom ukochała duszy —
zdradź, gdzie gonisz na wypas swoje rojne stado,
gdzie szukasz wodopoju w tej upalnej głuszy,
bym nie błądząc trafiła za twoją gromadą.

CHÓR

Jeśli, nadobna, nie wiesz, boś przejęta —
idź tropem trzody, gdzie bywa pędzona,
lubo w stadzie pasterzy paś swoje koźlęta.

ON

Strojnaś jak ta z rydwanu klaczka Faraona —
twarz zdobna wisiorami, szyja śród korali...
Zmienię ci te wisiorki w szczerozłote grona,
korale na twej piersi blask srebra rozpali.

ONA

Gdy Król się bawi, hucznie oblegany —
mój nard rozsiewa swój nektar wiosenny —
woreczkiem mirry mój umiłowany
między piersiami memi, kiścią henny
z winnic Engaddi.

ON

Przyjaciółko miła,
oczy masz... takież mają gołębice!

ONA

Niechaj więc tobą te oczy zachwycę —
spójrz, jak się trawa dla nas rozścieliła...

ON

Z cyprysów mamy tej alkowy ściany,
a z koron cedrów strop z liści utkany...

ONA

Będę’ć więc lilią polną z Palestyny.


ON

Jak lilia między ciernistemi krzewy —

tyś mi wykwitła nad inne dziewczęta.

Brak komentarzy: