07 maja, 2008


Łódź Brama po cichych ślizga sie wodach, igra z morskimi falami.
Lecz dla mnie morze to kwietna łąka, po której pędzę w rydwanie.
W mej miodopłynnej, łagodnej ojczyźnie, krainie Manannana,
morskie konie w słońcu lśnią.

On cętkowane widzi łososie, ja zaś cielęta i owieczki.
Jednego tylko dostrzega konia, naprzeciw łodzi swojej,
a przecież tyle ich tutaj żyje, dla niego niewidzialnych.

Łódź jego sunie poprzez dąbrowę, przez wonny gaj,
przez ogród skąpany w kwiatach,
przez sad owoców pełen.
W powietrzu unosi się zapach winogron, a złote liście
błyszczące w słońcu nigdy nie opadają z drzew.

Jam jest Manannam, syn Lira.
Ukazuję się Branowi w człowieczej postaci,
pędząc w rydwanie przez fale.
Wiosłuj miarowo, Branie, wiosłuj równo
przez moje królestwo, a nim słońce zajdzie,
dopłyniesz do Wyspy Kobiet.

Brak komentarzy: