
Störtebeker i ojciec Michael,
Piraci dwaj z kupieckich kies wysysali krew,
Na morzu a nie na lądzie.
Aż sie odwrócił od nich Pan Bóg
I skazał ich na klęskę i na hańbę.
Störtebeker rzekł: "Chwyćmy broń!"
Północne Morze znam jak własną dłoń.
Hej, bracia! Wyruszajmy.
Hamburskim kogom spaść na kark,
Brzemiennym od towarów.
I wyruszyli, jak był rzekł
Z pirackim zmysłem lecz w godzinie zlej,
Bo rychło ich pojmano.
Pod Helgolandem krwawo wstawał świt,
Gdy morze cale krwią spływało.
"Pstrokata Krowa" z Flandrii szła.
Na armat rogi wzięła okręt wraz.
Przeżuła go na drzazgi.
A kto żyw ostał, temu kat w Hamburgu
Dzisiaj już po rynku toczy pniaki.
Kat, co go zwali Rosenfeld,
Piaskowym kołem długo ostrzył miecz
A potem głowy ścinał.
Rozsznurowane trzewiki miał
I we krwi cieplej brodził aż do łydek.